Kliknij tutaj --> 🦕 kontrola najwyższą formą zaufania kto to powiedział

Próba ciśnieniowa instalacji - kluczowy element zapewniający o szczelności instalacji i braku nieprzyjemnych niespodzianek w postaci wycieku wody i Kontrola najwyższą formą zaufania. #nieufam (1) Dane bankowe, transakcje bezgotówkowe (2) Dane w systemach aptecznych (3) Dane z IKP (4) Dane ze smartwatcha (5) Dane lokalizacyjne (6) Aplikacje mobilne, transakcje bezgotówkowe (7) Dane z social media (8) Dane z przeglądarek, cookies’y (9) Dane podsłuchane z telekonferencji, telefonu, chatu Powód 4: kontrola najwyższą formą zaufania Systemy monitorowania maszyn CNC można skonfigurować tak, aby w przypadku wystąpienia alarmu otrzymać powiadomienie mailowe lub SMS. Profesjonalna korekta językowa to przede wszystkim poprawa błędów ortograficznych, literowych, gramatycznych, frazeologicznych, interpunkcyjnych. Kwestia stylistyki to raczej domena redakcji, podobnie błędy logiczne czy rzeczowe – te powinny zostać wychwycone wcześniej. Praca korektora w biurze tłumaczeń różni się nieco od pracy Kto za tym stoi. Badacze z firmy „Kontrola najwyższą formą zaufania” :) Odpowiedz. 2017.09.21 15:08 Kml # A jak ma się sprawa do wersji portable? Photos Faux Profils Site De Rencontre. Zaufanie jest dobre, ale kontrola lepsza (alternatywnie: kontrola podstawą zaufania)Zgłoś błądZgłoś błądKategoriekontrolazaufanie Włodzimierz LeninWłodzimierz Lenin (ros. Владимир Ленин), wł. Władimir Iljicz Uljanow (ros. Владимир Ильич Ульянов), (ur. 22 kwietnia 1870, wg kalendarza juliańskiego 10 kwietnia, w Symbirsku, zm. 21 stycznia 1924 w Gorkach Leninowskich pod Moskwą) - rosyjski polityk, organizator i przywódca rewolucji październikowej, a następnie pierwszy przywódca Rosji Radzieckiej. Współzałożyciel i lider partii bolszewickiej. Teoretyk i ideolog komunizmu. Wikipedia lary wyręczę... Zgnoić nauczycieli to za mało to dla tych pozbawionych wyobraźni a często i wykształcenia, łasych na kasę i wpływy, przepełnionych złą wolą i brakiem intelektu, obleśnych, zdeprawowanych hipokrytów, udających, ze chodzi im o coś innego niż interesiki własnych klubików partyjnych i szybszą spłatę kredytu pobranego na prywatne inwestycje. Coś w ten deseń? Ostatnio edytowany: 2019-09-02 10:12:42 Hmmmm... a Rok 1984 i Nowy Wspaniały Świat, mi leży na półeczce, a to przecież miała być fikcja Ostatnio edytowany: 2019-09-02 10:17:38 -- :corwin kiedyś poddani mieli jaja, a nie internety, i nie mam na myśli krwawych rozwiązań, tylko rozsądną postawę. Do pospolitego ruszenia. -- Hello world! Thanks for creating me. I'll keep an eye on your stuff. Love, Gary. zialena82 Ależ skąd, przeciez to karalne, przypominam tylko, jak kiedyś była kiedyś taka akcja "zabierz babci dowód" przed którymiś wyborami. Ot, tak tylko historycznie przypominam, jak to było -- Niektórzy miłośnicy najlepszego narodu na świecie zupełnie przypadkiem są pzprowskimi synalkami, którzy się na Polsce w latach 90 uwłaszczyli - co sami przyznali. Nauczyciele powinni mieć montowane opaski z gps i mikrofonem, aby mieć zawsze pewność że nie mówią nic głupiego i nie chodzą w dziwne miejsca, a na lekcje zawsze są na czas. Jak ktoś jest uczciwy, to nie ma się czego bać. -- b b b b b b b b b b b b b b b b b b b b b b b b b b b :acidrain84pl Myślę, że niedługo ( może już od kolejnego 1 września) przywrócą "instytucję" publicznej samokrytyki ... Tego co teraz robią, nauczyli się, sami chodząc do szkół w poprzednim systemie. A, że nie mają pomysłu/inteligencji jak rozwiązać obecne problemy, to wracają do wzorców które znają ... Ot i wszystko. :brtk super pomysł. Jeszcze tylko wyposażyć w podobne rejestratory bombelki i wszystko stanie się prostsze. Ostatnio edytowany: 2019-09-02 11:31:06 Jeszcze uczniów niech zaprzęgną!Tworzymy w końcu nowe społeczeństwo, w 8 lat szkoły podstawowej można dzieci nauczyć nawet miłości do wujka Adolfa -- To już anonimy rodziców nie wystarczają? To ile punktów zbierze się za taką podpierdolkę? -- Ech... Kiedyś to i nostalgia była o wiele lepsza. :radioactive to by trzeba dopiero dopracować. Nie może być tak, że za każdy donos tyle samo. Trzeba brać pod uwagę styl, słownictwo, umiejętność stosowania parafraz i alegorii itp. Może weźmiemy się za opracowywanie? -- Podpisz=pomóż! nie ma tak dobrze, tu się liczy wynik, nie styl czy elokwencja. Jak dobrze (i dużo) podp***dalasz, to nic nie dostajesz, jak nic, przy najbliższej okazji dostajesz karę za byle co, bo pewnie jesteś w zmowie. Nie wiem czy się z tego wogóle śmiać, w sumie to smutne to. -- Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj Kawałki Mięsne Palma Pikczers HydePark FotoSzopki Filmożercy, Książkoholicy i Muzykanci Moto Forum Jestem nowy i… Kuchnia Pełna Niespodzianek Grajdołek Potworny Głupie Pytania Narzekalnia :> Poezja Luźna Cmok Forum Półmisek Literata Inteligentna Jazda Pytania Do Redakcji English Jokes & Life (en) Nu, pagadi! (ru) L'esprit pointu (fr) Deutsche Welle (de) Sportowa Arena Humor rosyjski (3567) diody w samochodzie Cmentarne Historia pieprzenia Broniarz nabrał whisky w usta Trudno konkretnie orzec, dlaczego podpadłem urzędowi skarbowemu. List w tej sprawie jest nad wyraz enigmatyczny i niewiele mówi przeciętnemu podatnikowi, za jakiego się uważam. Nawiasem mówiąc, właściwie dlaczego niewiele mówi? Czy dorzucenie dwóch zdań wyjaśnienia, o co chodzi, przekracza siły aparatu skarbowego? Od razu dodam, że wyjaśnienia niekoniecznie stworzonego specjalnie dla mnie, nie chcę broń Boże nadmiernie angażować urzędników. Wystarczyłaby komputerowa sztanca umieszczana w tego typu pismach za pomocą funkcji „kopiuj” i „wklej”. Jestem bowiem prawdopodobnie – ale tego mogę się tylko domyślać – całkowicie standardowym przypadkiem klienta urzędu skarbowego, który dopłacając podatek, pomylił się w kwocie przelewu. List od fiskusa ma jeszcze dwa zastanawiające wymiary. Po pierwsze, skarbówka do rozpoznania mojej skromnej osoby uporczywie używa numeru NIP. Czyli czegoś, czego miało już nie być. NIP nie umarł, żyje i jak rozumiem, lepiej o nim nie zapominać. Po drugie, cała sprawa sprowadza się do tego, żebym dopłacił aparatowi skarbowemu 25 zł. Piechotą nie chodzi, ale z drugiej strony nie jest to suma wygórowana. Żeby odzyskać ode mnie owe 25 zł, fiskus zaangażował Pocztę Polską, poprzez którą przesłał list polecony z potwierdzeniem odbioru. Koszt dla państwa: 5 zł i 65 gr. To zresztą i tak lepiej niż urząd gminy, który kiedyś zażądał uiszczenia podatku rolnego za mój mikroskopijny ogródek. Wysokość podatku: 6 zł rocznie, płatne w czterech kwartalnych ratach. Oczywiście powiadomienie przyszło listem poleconym z potwierdzeniem odbioru. Do kosztów poczty trzeba doliczyć koszt urzędników, którzy takie pisma wytwarzają, papier, koperty, toner do drukarek i tak dalej. I być może to, co w tego rodzaju przedsięwzięciach liczy się najmniej, czyli czas podatników, którzy muszą na pocztę pobiec i odstać swoje w mniejszej lub większej kolejce. Ludzie! Przy pomocy tego wykrzyknika chciałbym przypomnieć, że żyjemy w czasach, gdy w sposób nieograniczony co dnia po świecie krążą biliony dolarów. W sposób nieograniczony, czyli wirtualny. Krążą, bo po świecie hasają inwestorzy (czasami niekoniecznie słusznie zwani spekulantami), dla których każda milisekunda jest ważna w przerzucaniu setek miliardów zielonych z jednego rynku na inne. Ale też krążą, bo setki milionów ludzi płacą przez sieć za telefon, za gaz czy za zakupy w internecie. Co więcej, jako potwierdzenie dużej części transakcji wystarczy najzwyklejszy e-mail. I jakoś nikomu to nie przeszkadza. Dla naszej administracji miarą sukcesu jest jednak otrzymanie zwrotki po dostarczeniu listu poleconego do mającego coś na sumieniu podatnika, na przykład takiego jak ja. Poczta Polska zaczęła wdrażać elektroniczne potwierdzenie odbioru – i chwała jej za to – ale można się założyć, że długo jeszcze królować będą papier i tradycyjne formy kontaktu. Gdyby jednak zaryzykować i do tych, którzy mają do zapłacenia stosunkowo niewielkie kwoty – czy to na 6, czy 25 zł – wysyłać powiadomienia e-mailem? Taniej, szybciej, wygodniej. Budżet by się zawalił? I tutaj dochodzimy do sedna problemu. Oczywiście, jeżeli myślimy w sposób zdroworozsądkowy, nic takiego by się nie stało. Dlatego że większość obywateli tego kraju to uczciwi ludzie. I po otrzymaniu ponaglającego e-maila po prostu by zapłacili. Polska filozofia administracyjna jest jednak diametralnie inna. Opiera się na założeniach, że: a) elektroniczna droga kontaktu z obywatelem jest niepewna, gdyż nigdy nie wiadomo, czy e-mail został odebrany; b) nawet jeżeli został odebrany, obywatel może się tego wyprzeć; c) duża część obywateli nie ma poczty elektronicznej, wobec czego po co tworzyć wyjątki; d) są setki nieznanych bliżej innych przyczyn, które absolutnie uniemożliwiają odejście od papierowego listu z potwierdzeniem odbioru, gdyż stwarza to ryzyko przekrętu ze strony obywatela. Żadnej elastyczności, żadnego pójścia ludziom na rękę. Przecież można by przyjąć zasadę, że jeżeli ktoś podaje swój adres w sieci fiskusowi, to fiskus kontaktuje się przez sieć, przynajmniej w tych sprawach poniżej 100 czy 500 zł. Jeżeli ten ktoś, czyli podatnik, nie odzywa się przez dwa miesiące, wysyłamy list tradycyjną pocztą. I tak dalej. Dla administracji państwowej oznaczałoby to jednak utratę części poczucia – bardzo zresztą złudnego – kontroli nad swoimi klientami. A kontrola, jak wiadomo, jest najwyższą formą zaufania. Tyle że jest to powiedzenie postaci niespecjalnie przystającej do teraźniejszości – Stalina. Znacznie bardziej odpowiadała mi niegdysiejsza zapowiedź naszych rządzących, że wespną się na wyższy stopień zaufania poprzez zastąpienie kultury zaświadczeń kulturą oświadczeń. Podobnie kultura potwierdzenia odbioru mogłaby zostać zastąpiona przez kulturę wygodnych i tańszych kanałów komunikacji. Nawet wtedy, gdy ma się do zapłacenia państwu aż 25 zł. Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL Kup licencję

kontrola najwyższą formą zaufania kto to powiedział